< Powrót

Nasze początki

Zawsze zależało mi na zbudowaniu jak najtrwalszej i zdrowej relacji z Mako, a najlepiej buduje się relację robiąc razem różne rzeczy, tak trafiłyśmy na tropienie. Mako jest raczej nieufna względem obcych , potrzebuję chwili żeby poczuć się swobodnie w ich towarzystwie więc oprócz świetnej zabawy miała też gromadzić dobre doświadczenia z ich udziałem naturalnym więc było że to ona poszła na pierwszy ogień.

Nasze pierwsze ślady były bardzo chaotyczne mimo, że Mako tropi w tempie spacerowym, ja wiecznie plątałam gdzieś linkę, potykałam się czy zatrzymywałam ją z głupiego powodu, ale moja ukochana dziewczyna wybaczyła mi każdy błąd i parła do celu. Niesamowicie oglądało się jej upór i chęć wykonania zadania, dopiero na śladzie zauważyłam jak bardzo zmotywowany jest to pies i mimo że ja początkowo bardziej jej przeszkadzałam niż pomagałam widząc jej upór sama czułam się zmotywowana ogarnąć temat.

Jaka byłam zdziwiona kiedy wyciągnęłam na ślad Tamiko i okazało się, że tropienie przemawia do niej jeszcze bardziej niż do Mako.Jeszcze większe kiedy okazało się że to że potrafię czytać mowę ciałą Mako na śladzie wcale nie znaczyło że tak samo będzie z Tamiko, oj jak bardzo w błędzie byłam, może i teoria była ta sama ale pies zupełnie inny. Tamiko lubi szukać wsparcia we mnie, więc kiedy kazałam jej być samodzielną a wręcz przejąć ster i decydować chwilę zajęła nam zamiana ról.

Dziewczyny tropią na odległości 300 m bez odłożenia zapachu, czyli ruszają na ślad chwilkę po tym jak pozorant da znać, że jest już na miejscu ( to miejsce to nic innego jak koniec śladu czyli np, drzewo 300 m w głąb lasu). Z czasem odległość będzie zwiększana i pojawią się też odłożenia zapachu.. ale do tego trzeba perfekcyjnie radzić sobie z podstawami, a my mimo że pełne zaangażowania i skupienia jak na zespół z akitą i słaby w geografię przewodnik team przystało działamy we własnym tempie :)

(dla niewtajemniczonych na screenach z aplikacji do mantrailingu czerwony ślad to droga psa, a niebieski to pozorant)

< Powrót